Okres świąteczny mamy już za sobą, rozpoczęliśmy nowy rok z nowymi planami i marzeniami. Niektóre tematy jednak nie uległy przedawnieniu. W Twitterze przerwa świąteczna na pewno nie pozwoliła wielu pracownikom odpocząć czy zapomnieć o problemach. Na nowo rozgorzała bowiem dyskusja o pracy zdalnej. W czasie kiedy firmy odchodzą lub całkowicie odeszły, od pandemicznych regulacji i próbują odnaleźć się w zupełnie nowym układzie sił, podejmuję dyskusję — czy Elon Musk ma rację i to koniec pracy zdalnej?
Za sytuację zaś w Twitterze odpowiada przede wszystkim sam Musk, który swoją niedawną decyzją sprawił, że wielu pracowników z firmy straciło lub straci swoje miejsce pracy. Co takiego zrobił i powiedział?
Strażnik mitów
Spore zamieszanie wywołała informacja o treści maila, który został wysłany do pracowników Twittera, a który dotyczył praktycznie zlikwidowania formy pracy zdalnej w firmie. Musk napisał, że pracownicy będą oczekiwani w biurze przez 40 godzin w tygodniu. Swoją decyzję poparł tym, że nie da się osłodzić faktu spowolnienia gospodarki, która uderzy w reklamowe przychody Twittera.
Poglądy Elona dotyczące pracy zdalnej są znane nie od dziś. Już pod koniec maja 2022 roku pisał w odniesieniu do pracowników Tesli, że „nie da się zbudować świetnych rzeczy przez telefon”. Odszedł wtedy od pandemicznych rozwiązań pracy zdalnej i wprowadził obowiązek pojawienia się w biurze przez 40 godzin w tygodniu. Dodatkowo potwierdził swoje poglądy tweetem, pisząc o osobach chcących dalej pracować z domu, że: „powinni gdzie indziej udawać, że pracują”.
Co więcej, Musk uważa, że rozwiązania, które przyniosła pandemia, w tym między innymi praca z domu, „skłoniły ludzi do myślenia, że nie trzeba ciężko pracować”. Takie poglądy można podsumować w jeden tylko sposób. To podtrzymywanie mitów na temat innej formy pracy niż stacjonarna. Wydawać by się mogło, że po trzech latach zdalnej formy pracy, która okazała się wyjątkową okazją do zmian wielu sztywnych schematów, skierowała firmy na nowe horyzonty i stworzyła nowe podłoże relacji pracodawca-pracownik, takie myślenie będzie już rzadkością. Nic bardziej mylnego.
Jednak obalona twierdza
Poglądy szefa Tesli nie są niczym nowym. Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że są „boomerskie”. Pandemia postawiła przed wieloma korporacjami na całym świecie nowe wyzwania i zachwiała kapitalistycznym wzorem pracy po 8 godzin dziennie. Jeszcze przed rokiem 2020 starano się sprawić, aby pracownik spędzał w pracy jak najwięcej godzin. Stąd też budowano biurowce z miejscami do odpoczynku a niekiedy nawet z miejscami do spania.
Eksperci jednak nie pozostawiają suchej nitki na Elonie i obalają jego poglądy bez cienia wątpliwości. Według informacji, które zebrał amerykański Insider, praca zdalna nie wpłynęła negatywnie na produktywność pracowników. Co więcej, gdy pracownicy pracowali z domu, ich efektywność wzrosła.
Inne badanie, przeprowadzone w 2022 roku przez Uniwersytet Stanford pokazuje, że wzrost efektywności pracowników między tymi, którzy pracowali z domu, a pracującymi z biura wynosiła aż 9%! Pojawiły się również badania, które pokazały wzrost wydajności pracowników w sektorach, które przeszły na pracę zdalną, o ponad 3%.
Wszystko wskazuje na to, że dzięki pozostaniu w domu, osoby pracujące zdalnie zaoszczędziły czas na dojazdach. Miały również więcej kontaktów z rodziną i mogły poświęcić więcej czasu na odpoczynek. To jednoznacznie przełożyło się na wzrost efektywności.
Twierdzenie Elona o „udawaniu pracy” w domu obalają również dane, które pokazują lepszą organizację pracy w przypadku pracowników zdalnych. Przekłada się ona bezpośrednio na zmniejszenie godzin pracy z 8 do 4-5. Natomiast część badań potwierdza, że pracując zdalnie, pracujemy dłużej.
Coraz więcej osób dostrzega realne korzyści ekonomiczne, wynikające z oszczędności na dojazdach i jedzeniu na mieście. Elastyczność godzin pracy wpłynęła też na poprawę komfortu pracowników. Ponadto umożliwiła im lepsze dbanie o swoje zdrowie czy zdrowie swoich bliskich.
Koniec pracy zdalnej?
Początek drugiej dekady XXI wieku postawił duży znak zapytania, jeśli chodzi o czas i formę pracy. Pod koniec 2022 roku pojawiły się wyniki dużego eksperymentu, który dotyczył 4-dniowego tygodnia pracy. Był on przeprowadzony w kilku państwach i jego wnioski okazały się potwierdzać to, na co od kilku lat wskazywali eksperci. Firmy notowały wzrost zysków, a pracownicy wykazywali się większą kreatywnością i byli bardziej zadowoleni ze swojej pracy. Wskazywali oni, że byli bardziej wypoczęci, mieli więcej czasu na swoje sprawy prywatne i zaczęli rozwijać swoje zainteresowania.
Praca zdalna również zalicza się do tych zmian, które być może staną się już nie tyle konieczne, co po prostu dozwolone. Najnowsze informacje pokazują, że coraz więcej firm, umożliwia pracę w systemie hybrydowym, czyli takim, który pozwala 2-3 dni w tygodniu pracować zdalnie. We wrześniu 2022 roku firma Deloitte przeprowadziła ogólnopolskie badanie stanu pracy hybrydowej. Jeden z wniosków pokazał, że połowa respondentów deklaruje chęć zmiany pracodawcy w przypadku zwiększenia liczby dni pracy w biurze. Jednocześnie co trzeci badany pracownik zgodziłby się na niższe zarobki, aby uzyskać lub zachować zadowalającą liczbę dni pracy zdalnej.
To jednoznacznie pokazuje, w którą stronę w najbliższym czasie będą szły zmiany w systemie pracy. Położenie większego nacisku na zwiększenie komfortu pracy, elastyczne godziny i krótszy tydzień pracy pozwolą nie tylko poprawić efektywność, ale również wpłynąć pozytywnie na wyniki firm oraz zadbać o bardziej ekologiczne podejście do prowadzenia działalności.
Czy osoby takie jak Elon będą dalej próbowały udowodnić, że 8-godzinna „szychta” i forma stacjonarna jest jedyna i najlepsza? Zapewne tak. Jednak trzeba jednoznacznie powiedzieć, że nie mają oni racji i takie opinie będą należały już do coraz rzadszych oraz przestarzałych. Nowoczesne firmy otwierają się na nowe rozwiązania i mają zdecydowanie szersze spojrzenie na tę kwestię niż CEO Tesli i Twittera.