Każda mama, prędzej czy później staje przed dylematem, co dalej. Ja również zadawałam sobie to pytanie i to dwukrotnie.
Sprawa jest dość oczywista……jeśli masz stałą pracę i karierę. Gdy czujesz się spełniona, lubisz swoje obowiązki i od początku jest dla Ciebie jasne, że wrócisz na dotychczasowe stanowisko. I oczywiście, jeśli masz do czego wracać, bo niestety, ale często nasze biurko jest już zajęte…
Można rzec, że również klarowna jest sytuacja, gdy przemawiają argumenty ekonomiczne. Rzecz się jednak nieco komplikuje, gdy wahasz się i nie jesteś pewna co dalej.
Niezależnie od tego, na co się zdecydujesz – zostajesz z dzieckiem czy wracasz do pracy, to musi być Twój wybór! Nie męża, nie mamy, nie teściowej, ale Twój i tylko Twój! Oczywiście, każdą opcję powinno się przedyskutować z partnerem. Jeśli jednak czujesz, że Wasze wyobrażenia na ten temat są inne, argumentuj, przekonuj i nie pozwól narzucić sobie niczyjej woli. Czasami trzeba pójść na kompromis, ustąpić, ale to zawsze musi być podparte rozsądnymi argumentami. W kwestii rozwoju, ja niewiele widzę argumentów na zostanie kilka lat w domu, a które byłyby wystarczająco rozsądne. Jeśli będziesz nieszczęśliwa, niespełniona, to Twoje dziecko też to odczuje. Twoje małżeństwo to odczuje! A najbardziej Ty sama.
W wielu domach panuje „tradycyjny” model wychowywania dzieci, gdzie to matka jest postrzegana, jako ta odpowiedzialna za dom, potomstwo, posiłki itd. I nie ma w tym niczego złego, jeśli oboje małżonkowie tego chcą. Jeśli jednak czujesz, że chcesz iść dalej, chcesz wrócić do pracy, rozwijać się, robić karierę – nie pozwól zamknąć się w domu.
W Polsce, często słowo „kariera”, w przypadku kobiet, źle się kojarzy. Utożsamiana jest z karierowiczkami, których nie ma w domu i które zaniedbują swoje rodziny. Swoją drogą, jak to jest, że gdy mężczyzna jest weekendowym tatusiem, to jest to „naturalne” a matkę od razu określa się jako wyrodną?
Znam mnóstwo kobiet, które z dziećmi zostały – do 3, 4 roku życia a nawet dłużej. I są spełnione, szczęśliwe i się w tym odnajdują (a przynajmniej tak twierdzą 😉 ) Ale znam też wiele, które również się na takie rozwiązanie zdecydowały i frustracja w nich aż kipi.
No dobra, to postanowione – wracamy do pracy i co teraz? Mamy 3 opcje: babcia, niania i żłobek.
To wielkie szczęście, gdy macie mamę, tudzież teściową, która już nie pracuje i chętnie zajmie się Waszym dzieckiem, kiedy jesteś w pracy. Ale… zanim „oddasz” dziecko zastanów się i zadaj sobie pytanie, czy chcesz żeby to właśnie ona wychowywała Twoje potomstwo. No właśnie. Bo wielu rodziców zapomina, że czy to babcia, czy też niania, czy pani w żłobku – osoba ta bierze udział w wychowywaniu ich dziecka! Jeśli macie podobne poglądy ze swoimi rodzicami, to nie widzę problemu – dziecko na pewno będzie w dobrych rękach. Ale jeżeli częściej się ścieracie niż zgadzacie ze sobą – czy warto tracić nerwy?
Opieka nad dzieckiem to nie tylko zabawa klockami, gotowanie obiadków i zmienianie pieluszek. To przekazywanie zasad, wartości, uczenie samodzielności, nowych doświadczeń a w końcu i kwestie zdrowia. Babcie Waszych dzieci dają im słodycze, mimo że Ty uważasz, że na dziś już wystarczy? A może zakładają dziecku dodatkowy sweterek bo „na pewno je przewieje”, a potem maluch spocony wraca do domu? A może noszą malca na rękach, mimo że ten już dawno biega sam? Być może opowiadają Twojemu dziecku jakie to „problemy wychowawcze” miały z ich tatusiem/mamusią?
Wydaje się, że to drobnostki. Ale dla mnie, jak i dla wielu mam, są to bardzo ważne kwestie. Często też, za wyborem opieki decydują względy finansowe. Babcia jest za darmo. A i obiadek ugotuje, może nawet posprząta? Cudownie, prawda? No cóż, o ile sama babcia się w tym odnajduje, to ok. Ale nie zapomnijmy o wdzięczności. Nawet jeśli wydaje nam się, że ona jej nie oczekuje.
Niania – skąd wziąć dobrą i uczciwą nianię? doświadczoną, młodą, najlepiej za kilka złotych na godzinę.
Tak, dobrze czytacie – znam mnóstwo kobiet, które oburzały się, gdy potencjalna niania „żądała” normalnej stawki, no bo przecież to tylko siedzenie z dzieckiem. Nie! Praca z dzieckiem jest niezwykle odpowiedzialna, wymagająca i męcząca. Sama, jako studentka, dorabiałam sobie jak niania. Pracowałam na pełny etat i zarabiałam mniej niż 5 zł na godzinę. Co prawda, wtedy stawki były nieco inne, ale bardzo szybko zrezygnowałam, bo nie byłam się w stanie utrzymać. Wracając zaś do domu nie miałam siły już na nic.
Rynek pracy nie rozpieszcza i wiele zdesperowanych kobiet zgodzi się na niskie stawki.
Spójrzmy sobie jednak w oczy i zastanówmy, czy same chcemy żeby nas tak traktowano? Poza tym, taka niania ucieknie od nas szybko, jak tylko trafi jej się hojniejszy pracodawca.
Ponad to, doświadczona niania nigdy nie zgodzi się na mniej niż określona stawka rynkowa. Niania z Agencji to wydatek o wiele większy. Jeśli nasz budżet jest mniejszy, szukajmy kogoś z polecenia. Ale przede wszystkim obserwujmy nasze dziecko – ono będzie obrazem kompetencji danej osoby.
Żłobek. Ileż ja się nasłuchałam złego o żłobkach! Że zaniedbują tam dzieci, że jedzenie byle jakie, że dzieci płaczą, że panie krzyczą … i wiele innych. Po pierwsze – to nie PRL i takie opinie pochodzą sprzed 30 i więcej lat. Teraz czasy są inne. Żłobki są ściśle kontrolowane, sprawdzane, mają własne kuchnie, wdrożone diety, pielęgniarkę na miejscu, specjalistów od wszystkich dodatkowych zajęć. Ostatnio słyszałam komentarze, że stawka żywieniowa w żłobku jest tak niska, że pewnie najgorsze odpady dają dzieciom. Bzdura. Pomyślcie, że inaczej się gotuje dla jednego dziecka a inaczej dla setki. Poza tym, taki maluch naprawdę nie je nie wiadomo czego, kawioru nie wymaga, ale normalne domowe jedzenie.
Słyszy się czasami o jakiejś aferze, że w żłobku ktoś buzie dzieciom knebluje, że krzyczy. Nigdy nie słyszałam, żeby dotyczyło to państwowej placówki. To nie oznacza, że prywatne żłobki są złe. Ale na pewno warto je bardziej sprawdzać. Wiele z nich wyżywienie ma z cateringu, na wielu rzeczach oszczędzają. Ale za to prawdopodobnie grupy będą mniejsze, bo do państwowych zawsze jest kolejka.
A i mój ulubiony argument – dziecko w żłobku będzie chorować. Oczywiście, że będzie. W żłobku, w przedszkolu, w szkole. Owszem, trzymając malca w domu pewnie będzie on mniej chorował. Ale za rok, dwa, trzy, kiedy pójdzie do przedszkola i tak zacznie chorować. Jedno dziecko mniej, drugie bardziej. To normalne. Będzie w grupie, więc i wystarczy lekka infekcja któregoś malca i już inne podłapią. O odporność dziecka dba się inaczej niż przez zamykanie je w domu.
To może praca w domu? Chałupnictwo? A może praca zdalna przy komputerze? Zachęcam, jak najbardziej. Ale nie traktuj jej po macoszemu.
Nie próbuj tylko „dorobić”. Każdą pracę traktuj poważnie. Każde zlecenie realizuj z pełnym zaangażowaniem. Uwierz mi, przy małym dziecku nie jest możliwe poświęcić się pracy na cały etat, kiedy jesteś z malce w domu. Nikt Ci też nie zapłaci, gdy dziecko jest chore, gdy Ty chorujesz albo gdy chcesz pojechać na urlop.
Nie zniechęcam – absolutnie! Jeśli czujesz, że to Twoja droga – idź nią. Tylko nie traktuj zajęcia zarobkowego jak hobby, nie działaj również za bezcen, bo szybko stracisz entuzjazm. Przy okazji – pracując za kilka złotych, zaniżasz ceny i psujesz rynek – ale to już temat na inną dyskusję.
A jeśli chcesz wrócić do pracy ale nie tej, nie do tej firmy, nie na takie stanowisko? Wiele się może zmienić. Twoje priorytety na pewno. Czasami zdrowie. Czasami poglądy. A często po prostu chcemy zrobić krok dalej a poprzednia firma nam tego nie umożliwiała.
Urlop macierzyński to fantastyczny czas na zweryfikowanie tego, czego chcemy, na określenie planów, marzeń.
Warto wykorzystać ten czas na przyjrzenie się sobie, na ewaluację dotychczasowych działań. Na spokojnie zastanów się czego chcesz i czego oczekujesz. A może potrzebujesz wsparcia doradcy lub coacha? Zachęcam, jest wielu świetnych specjalistów, którzy mogą pomóc podjąć decyzję. W Lublinie polecam Magdę z Instytutu Inspira.
Rozwijaj się i nie pozwól sobie wmówić, że od dziś Twoja rzeczywistość i codzienność to tylko dzieci. Owszem, po urodzeniu dziecka świat, w pewnym sensie staje na głowie. Nam kobietom często nieco „odbija” 😉 na punkcie pociech. Nie ma w tym niczego złego. Ale pamiętaj, że wciąż jesteś kobietą! Że masz prawo do kariery, do rozwoju, do realizowania siebie. Masz prawo czuć się bezpiecznie również finansowo. Masz prawo czuć się spełniona!
A Wy? Miałyście do czego wracać? A może same postanowiłyście zostać z dziećmi w domu? Ja Wam życzę szczęśliwego i spełnionego życia, niezależnie od drogi jaką obierzecie 🙂
Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy, będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoja opinią udostępniając go publicznie. Pomagasz w ten sposób rozwijać się tej witrynie.
Twój biznes stoi w miejscu? Potrzebujesz wsparcia? Zatrudnij Wirtualną Asystentkę! Zapraszam serdecznie do kontaktu, to może być twój pierwszy krok do sukcesu!
U mnie to ciężki temat.. pracuję w różnych branżach, do jednej wróciłam po 3 miesiącach, do drugiej nie miałam możliwości bo w żłobku brak miejsc, babcie obie pracują a na nianie w pełnym wymiarze godzin nie było mnie stać. Kocham moje dzieci, ale tęsknię też za realizowaniem się zawodowo…
Może spróbuj coś zdalnie? Albo poszerzyć na większą skalę tę, do której wróciłaś? Wtedy Niania pomogłaby w mniejszym wymiarze czasu 🙂 Trzymam kciuki!
Pierwszy miesiąc jest najgorszy. Trzeba wszystko zorganizować i później już jest dobrze 🙂
Tak, przywyknąć, że dziecka nie ma z nami 24h na dobę 😉
Jesscze pol roku i będę musiała podjąć wlasnie taka decyzję. Ponieważ nie mam sprawdzonej niani to myślę, ze bedzie żłobek + babcia :))
Super, że masz takie opcje 🙂
Hej, ja własnie stoję na rozsaju dróg i wybrałam zostanie w domu z córką. Nie oznacza to jednak rezygnacji z planów. Zaczęłam tworzyć sklep internwtowy, ale myślę też o innych opcjach.
Extra 🙂 Życzę powodzenia i szerokich horyzontów 🙂
obserwuję dość często, że urodzenie dziecka daje „kopniaka” także do pracy zawodowej, NIe wiem z czego to wynika, ale mlode mamy moga przenosić góry niezależnie od tego jaką ścieżkę kariery wybiorą
Bo zaczynają wierzyć, że więcej mogą. Myślę, że też dlatego, że priorytety się zmieniają, staję się bardziej odpowiedzialne, uczą się gospodarować czasem 🙂
Ale czym? że nie masz do czego wrócić? czy że dziecko nie da sobie rady? 🙂
Moja siostra się martwiła co zrobi, gdy skończy jej się macierzyński…i wymyśliła, następną ciąże 😀
Mnogość ról życiowych, które pełnią kobiety, jest zadziwiająca. Ciekawe jest to, o czym piszesz, że niekiedy kobiety, dla których kariera jest ważna, są źle odbierane. Ja też to zaobserwowałam i zastanawia mnie, skąd się to bierze.
Po pierwsze stereotypy. A o drugie, w Polsce wciąż pokutuje wizerunek kobiety – Matki Polki – dzieci, dom, obiadki, kapcie. A jednocześnie wymaga się od nas bycia pięknym, zadbanym i jako dusza towarzystwa. Niewiele osób widzi w tym sprzeczność.
Wracam niedługo. U nas żłobek do 14, potem babcia Jakoś nie mogę się przekonać do niani…