Freelance i dlaczego kocham swoją pracę? czyli uroki wszechstronności.

Freelance ostatnio zyskuje na wielkiej popularności. Mnóstwo ludzi decyduje się na taki tryb pracy a i wiele firm zatrudnia pracowników zdalnych.

Co chwilę spotykam się z artykułami, które wymieniają wady i zalety tej formy działalności.

Dla mnie osobiście takie rozwiązanie ma prawie same plusy. Przede wszystkim sama wybieram godziny i dzięki temu zadania najbardziej kreatywne, wymagające największego myślenia i skupienia wykonuję w czasie mojej największej produktywności umysłowej. Jestem już na takim etapie rozwoju, że nie muszę brać każdego zlecenia, nie muszę obniżać na siłę cen żeby tylko zdobyć jakąkolwiek pracę. Co prawda, nie przebieram w klientach i nie wybrzydzam, bo to nie o to chodzi. Ale nie negocjuję, nie zaniżam stawek i nie psuję rynku.

Podobnie, jeśli jakieś zadanie wydaje mi się nieinteresujące, bądź wybiegające zbyt mocno poza moje kompetencje (w sposób uniemożliwiający dodatkową naukę, bądź wymagający nowych umiejętności, takich, które pochłonęłyby gro mojego czasu) nie podejmuję się ich. Gdy współpraca się nie układa, między mną a klientem nie ma tej „chemii” nie utrzymuję zlecenia na siłę.

Kiedy czuję, że mój mózg ani nie przyjmuje, ani nie wyprodukuje nic nowego wtedy siadam do projektowania i tworzenia.

Szyję: dla siebie, dla dzieci, do domu i na zamówienie. Projektuję tkaniny, dodatki, drobiazgi… W ten sposób odpoczywam, relaksuję się. Takie działania uwalniają pokłady kreatywności a kolory, tkaniny, faktury, papier (bo nie tylko szyję), wyzwalają spokój i uśmiech na mojej twarzy. Przy okazji na twarzach moich dzieci i męża również, gdy stworzę coś nowego i oryginalnego specjalnie dla nich.

Śpiewam – w chórze, solo, współpracuję przy różnych projektach. To moja pasja i szczęście. Podobnie zajęcia dla maluszków i potem opisywanie ich oraz pisanie artykułów do pracy dr – realizuję się i czuję spełniona. Oprawa uroczystości, koncerty, próby, umuzykalnianie dzieci, śpiewanie dla moich synów – to sens mojej codzienności. Często, gdy czuję się wyczerpana wszystkim, po prostu śpiewam. Ha! Moja muzyka też jest tak różnorodna jak cała moja praca. Mój zawód to muzyk wokalista w zakresie muzyki klasycznej, ale jak trzeba to i na weselu zaśpiewam albo „pojazzuję” w big bandzie.

Mówi się, że freelance ma wiele wad. Zatracanie czasu („rozłażenie się” grafiku, spanie do późna), problem z organizacją, a w końcu „zasiedzenie” i odcięcie od świata zewnętrznego, np. chodzenie cały dzień w piżamie – nie, ja nawet w wolny dzień nie chodzę w powyciąganych dresach.

Moja praca ma tylko jedną wadę – czasem nie mogę się zdecydować, które zajęcie wybrać!

Czasami mam ogrom zajęć, czasami muszę zarządzać zadaniami, które tłoczą się w moim kalendarzu (o! to opanowałam już do perfekcji), często coś zaczynam rano a kończę późną nocą, ale zawsze wszystko zrobione jest perfekcyjnie, dopięte na ostatni guzik. Jestem typem perfekcjonisty, który kończy każde rozpoczęte zadanie, dopracowuje je i upewnia się, że wszystko zostało wykonane jak należy i klient jest zadowolony.

Cieszę się, że mam tak wszechstronne zainteresowania. Każde zlecenie, czy to muzyczne, czy to asystenckie, czy projektanckie, czy warsztatowe, szkoleniowe… każde ubogaca mnie, dodaje skrzydeł, siły i wiary w to, że jestem dobra w tym co robię i jak to robię.  Niedawno zadano mi pytanie, czy kiedykolwiek się relaksuję. Oj tak! cały czas!

 

 

2 thoughts on “Freelance i dlaczego kocham swoją pracę? czyli uroki wszechstronności.”

    1. Lęk nas ogranicza. Zacznij od małych kroczków, jeśli boisz się rzucać na głęboką wodę. Zobacz czy będą odbiorcy na Twoje produkty / umiejętności. Próbuj 🙂

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

Scroll to Top