Czy wirtualna asystentka chodzi na urlop?

Wirtualna asystentka jak każdy inny pracownik chodzi na urlop, jeździ na wakacje i odpoczywa. Zwyczajnie – żeby nie zwariować.

Zdaję sobie sprawę z tego, że Ameryki nie odkryłam. W związku ze specyfiką wykonywanego zawodu wirtualna asystentka pracę może wykonywać wszędzie, gdzie ma dostęp do internetu. Teoretycznie więc mogłabyś zabrać pracę ze sobą. Ale co to za urlop? – powiesz.

Czy wirtualna asystentka chodzi na urlop? Jak to z tymi wakacjami jest? Różnie.

Przybliżę Ci dzisiaj wariant najfajniejszy, czyli wirtualna asystentka wyjeżdża na urlop i odpoczywa z rodziną. Ale! Żeby do tego mogło dojść, wirtualna asystentka kończy wszystkie projekty dla klientów, przygotowuje ich do swojej nieobecności, wywiązuje się ze swoich zobowiązań, planując zadania na czas swojego urlopu (np. posty i grafiki do mediów społecznościowych). Stara się przewidzieć i zapobiec wszelkim pożarom, które mogą się wydarzyć podczas jej nieobecności. Tak naprawdę, zanim wyjedzie na wakacje, pracuje dwa razy więcej, gdyż ilość pracy wykonywanej w ciągu tygodnia ulega podwojeniu (o ile nie większej wielokrotności), ponieważ musi wykonać zadania bieżące i przyszłe zgodnie z harmonogramem.

 

Praca wirtualnej asystentki jest specyficzna i nie pozwala na zamknięcie laptopa by rozpocząć urlop jak po zamknięciu drzwi biura na etacie. 

W tym zawodzie (tak jak zresztą w wielu innych) ogromnie ważna jest odpowiedzialność – odpowiedzialność za firmę klienta. Uwierz mi — Twoja własna firma jest zawsze na końcu listy priorytetów, z kolei dobro klienta jest zawsze na pierwszym miejscu!

Kiedy już wszystko zrobię nadchodzi TEN upragniony czas urlopu. Celebrowanie zasłużonego odpoczynku z rodziną to coś, na co czekam z utęsknieniem. Staram się zagłuszyć wszystkie szepty z tyłu głowy, podsuwające pomysły dotyczące biznesu klientów. Wyłączenie głowy nie jest proste, ale wymusza pracę nad sobą, co pozytywnie wpływa na rozwój osobowy.

Jednakże wypoczynek wirtualnej asystentki może przybrać zgoła inne oblicze.

 

Wirtualna asystentka wyjeżdża na upragniony, wyczekany urlop… i zabiera ze sobą zadania dla klientów. Zabiera komputer i przenośny internet.

Co to za urlop?! Taka myśl przemknęła Ci przez głowę? Rozumiem. Odpoczynek z pracą nie jest zabawny, ale życie pisze nam scenariusze jakie tylko sobie życzy. Bywa różnie i czasami (właściwie zawsze) warto być elastycznym. Wyobraź sobie sytuację…

Twoja klientka Anna Maria, z którą współpraca jest wręcz wymarzona, układa się wspaniale, dogadujecie się bez słów, prosi Cię o wykonanie kilku pilnych zadań, a Ty… stoisz w drzwiach z bagażem w ręku, gotowa do wyjazdu. Co zrobisz:

  1. przywołasz na pomoc swoją asertywność i grzecznie odmówisz, bo informowałaś klientkę, że masz urlop,
  2. bez pytania o jakie zadanie chodzi, poinformujesz, że zrobisz je, gdy tylko dotrzesz na miejsce docelowe,
  3. dopytasz o jakie zadanie chodzi i podejmiesz decyzję, czy będziesz w stanie je wykonać.

 

Którą decyzję ja bym podjęła?

Odpowiem Ci ulubioną frazą informatyków i prawników: to zależy!

Zależy od wielu elementów. Każda profesjonalna wirtualna asystentka przygotowuje klientów na swój urlop. Przygotowuje też całą masę zadań przed swoim wyjazdem tak, żeby klient miał wszystko zrealizowane na czas, zgodnie z założeniami. Moja decyzja uzależniona byłaby od:

  1. długości i jakości współpracy,
  2. wyjątkowości zadania,
  3. stopnia mojego zmęczenia.

Sądzę, że te trzy czynniki bezpośrednio wpłynęłyby na moją decyzję. Współpracując z kimś długo, poznajemy zwyczaje danej osoby, wiemy jak reaguje w różnych sytuacjach. Jeśli mimo wcześniejszego ustalenia terminu urlopu klientka, która zawsze szanuje nasz czas i system pracy prosi o wsparcie, to znaczy, że chodzi o coś naprawdę ważnego. Sądzę, że nie umiałabym odmówić.

Nie zostawiłabym zadania, gdyby okazało się, że jest wyjątkowe, atrakcyjne, niestandardowe, bo wiesz… uwielbiam kreatywne, niesztampowe wyzwania. Zawsze czuję zastrzyk adrenaliny, który uwalnia mój flow i dzieje się, oj dzieje…

No i stopień zmęczenia. Jeśli czułabym się wyczerpana i na energetycznym minusie, to najprawdopodobniej nie wykonałabym żadnego zadania. Wyjaśniłabym klientce, że w obecnym stanie nie stanę na wysokości zadania, a dobro jej firmy i wysoka jakość moich usług zawsze są na pierwszym miejscu. Jeśli którykolwiek z ww. wskaźników jest zagrożony, to najzwyczajniej w świecie odmawiam. Są priorytety, które zawsze zajmują czołowe miejsce.

Życie. Tak właśnie bywa. Dylematy, z którymi musimy się mierzyć i decyzje, które mogą wpłynąć na dalszą współpracę. Ale to też zależy.

 

Sezon ogórkowy

Zdarza się, że nasi klienci też wyjadą i… w wakacje mamy bardzo mało pracy. Mało prawdopodobne, ale jednak. Z doświadczenia też wiem, że największe zainteresowanie usługami WA jest zawsze we wrześniu i styczniu. Niemal równolegle z rokiem szkolnym oraz postanowieniami noworocznymi przychodzą nowe współprace i zadania. Co więc zrobić z tym “wolnym czasem”?

Zainwestuj wolne w doszkalanie się!

Tak, wiem… Kto czeka na takie wakacje?! Otóż muszę Ci powiedzieć, że wiele osób. Wykonując zadania klientów, wirtualne asystentki nie mają czasu na dokształcanie lub dzieje się to kosztem rodziny, weekendu lub ich odpoczynku. Kto z nas to lubi? Nikt, prawda? Dlatego też osoby ambitne, dbające o swój rozwój (pamiętaj, że wirtualna asystentka powinna być w miarę na bieżąco z nowościami świata online) z chęcią poświęcą godzinkę, dwie dziennie na wakacjach na swój rozwój.

Mając na myśli kurs, nie mówię o ślęczeniu od rana do nocy przy komputerze i uczenia się nowych rzeczy. W rzeczywistości to wygląda tak, że jednego dnia z przyjemnością usiądę do komputera, poczytam, podłubię, zrobię coś, co nie jest obarczone terminem wykonania. Jeśli nie mam ochoty na naukę któregoś dnia, to po prostu nie robię, bez wyrzutów sumienia. Bo nic nie muszę, ale chcę… Chcę bardzo, bo lubię się uczyć. Tak zawsze było i już się chyba nie zmieni. I dobrze mi z tym.

Teraz rozumiesz dlaczego można się cieszyć na myśl o wakacjach, na których można zdobyć nowe umiejętności, a co za tym idzie poszerzyć swoją ofertę i podnieść stawkę.

 

Na marginesie – jeśli myśli o kursie na Wirtualną Asystentkę, to we wrześniu rusza nowa edycja. Tutaj link do zapisu: http://bit.ly/kursct Jeśli interesuje Cię dofinansowanie na ten kurs, powołaj się na mnie a otrzymasz indywidualne wsparcie w tym zakresie. Obiecuję!

Ale, ale! Kolejny powód, dla którego ja czekam na urlop – pomyślisz, że jestem niespełna rozumu…

 

Ja czekam na urlop, bo mogę popracować nad własną firmą

Tak wiem, SZTOS!

Pozwól, że przedstawię Ci powody mojej radości. Jak już wiesz, praca wirtualnej asystentki jest bardzo intensywna, energochłonna i angażująca. Pracując cały dzień — czyli 8 roboczogodzin (czytaj: 10-12 godzin zegarowych) na koniec dnia zwyczajnie brakuje Ci mocy przerobowych na pracę nad swoją własną firmą. Niejednokrotnie zdarza się tak, że trzeba popracować nad biznesem klienta także w weekend. Taki lajf. Tak się składa, że mam cudownych klientów i praca dla nich nawet w weekend to prawdziwa przyjemność. Ale! Mój własny biznes cierpi. Nie jest tak dopilnowany, jak firmy moich klientów. Mam tego świadomość i godzę się z tym, bo jak zawsze dobro mojego klienta to mój priorytet.

No tak, ale wróćmy do wakacyjnej strategii rozwijającej mój biznes. Już wiesz, dlaczego to robię. Wykorzystuję czas wakacji na przygotowanie contentu, zaplanowanie publikacji w mediach społecznościowych, napisanie artykułów na blog, stworzenie grafik, ustawienie postów do publikacji itd. Powiesz: DUŻO tego! Gdzie przestrzeń na odpoczynek? I tutaj muszę Cię zaskoczyć. Na czynności wyżej wymienione nie zamierzam przeznaczyć więcej niż godzinkę dziennie podczas urlopu.

Hmm… Zapytasz pewnie jak to możliwe, że podczas codziennej pracy nie jestem w stanie wygospodarować godzinki na rozwój firmy? Z bardzo prozaicznego powodu. Nie samą pracą żyje człowiek i każdy ma określone siły i energię na każdy dzień. Mam dwójkę dzieci, z którymi chcę spędzać jak najwięcej czasu, mam męża, z którym lubię przebywać, mam zainteresowania (nie wiem, czy wiesz, ale śpiewam), które pielęgnuję i rozwijam. Co za tym idzie – gdy mam wolną chwilę chcę ją zagospodarować tak, by była przyjemnością.

 

Muszę Ci jeszcze wyjaśnić, jak to się dzieje, że godzinka dziennie wystarczy na wprowadzenie planów w życie.

Kocham papier i sklepy z artykułami papierniczymi działają na mnie jak plac zabaw dla dzieci. Otaczam się planerami, notatnikami, karteczkami – sklerotkami i notuję… Zapisuję pomysły, sentencje, pytania, zagwozdki, gromadzę je do wykorzystania na później. I to później najczęściej następuje podczas urlopu lub dłuższych weekendów, kiedy pracuję nad swoim biznesem.

Teraz już wiesz, jak ja to robię. Wiesz również, jak wirtualna asystentka spędza urlop. Każda z przedstawionych opcji wakacyjnych jest możliwa do wykonania, ważny jest wybór takiej, która jest Ci potrzebna w danym momencie, która Cię uszczęśliwia i motywuje.

Ale luz! Czasami mam wakacje, na których NIC nie robię. Odpoczywam!

 

Plany i zmiany w biznesie

Siedzę nad morzem i…

…przychodzą mi do głowy różne rzeczy. Najważniejsza to ta, że siedzę nad morzem, patrzę w dal, słucham szumu fal i krzyku mew, daję ciału i duszy odpocząć…

Nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebowałam odpoczynku. Pracując dla klienta, nad pilnymi projektami nie myślę w ogóle o sobie. Sukces klienta to myśl przewodnia moich działań. Jestem robotem bojowym podłączonym do komputera i internetu, jak zwykłam o sobie pisać na mojej stronie.

Czy zawsze takie podejście jest dobre?

Otóż nie. Mam tego świadomość. Na razie nie potrafię inaczej. Asertywność nie jest moją najmocniejszą stroną. Nie wynika to z nieumiejętności odmawiania, ale z chęci pomagania, z chęci czynienia dobra. Odmawiam, kiedy czuję, że coś nie jest dla mnie, jest niewłaściwe, niezgodne z moimi wartościami. To są wystarczające powody, dla których nie podejmę współpracy z klientem. Natomiast, gdy już wejdę we współpracę, gdy poznam biznes klienta, oddaję się bez granic. Tak już mam.

 

Czy coś zamierzam z tym zrobić?

I tak i nie. Nie zamierzam zmieniać swojego stosunku do biznesu klienta. Nigdy. Rozwój i zadowolenie klienta to moje priorytety. Zamierzam natomiast przesunąć priorytet: JA choć odrobinę wyżej. Dlaczego? Żeby klient mógł korzystać jeszcze bardziej z pełni moich możliwości. Gdy zadbam o siebie, o swoje potrzeby, odpoczynek – zyska on po stokroć. Moja wypoczęta, zrelaksowana głowa potrafi kreować niestworzone rzeczy (czasami sama się ich boję). Dlatego zamierzam zmienić lekko moje podejście do samej siebie.

Takie właśnie wakacyjne przemyślenia mnie dopadły na gdańskiej plaży.

Masz czasami takie postanowienia podczas urlopu? Udaje Ci się je zrealizować?

W każdym razie, proszę, trzymaj za mnie kciuki!

 


 

Podobał Ci się ten artykuł?

Podziel się swoja opinią udostępniając go publicznie. Pomagasz w ten sposób rozwijać się tej witrynie.

 

Twój biznes stoi w miejscu? Potrzebujesz wsparcia? Zatrudnij Wirtualną Asystentkę! Zapraszam serdecznie do kontaktu, to może być twój pierwszy krok do sukcesu!

mój e-mail: info@elawolinska.pl


 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.

Scroll to Top