Mama freelancerka – czy wirtualna asystentka to zawód odpowiedni dla mam?

Przez ostatnie kilka tygodni przewijał się w sieci bardzo ciekawy temat – czy warto być WA i jak się ma do tego macierzyństwo.

Mama freelancerka – dyskusje na ten temat wynikają przede wszystkim z tego, że zawód wirtualnej asystentki wykonuje bardzo wiele młodych mam.

Często też w social mediach, w różnych grupach pada pytanie w stylu “Jestem młodą mamą, nie mam pracy, nie mam umiejętności, co mogłabym robić?”. I wtedy zawsze znajdzie się kilka osób, które poradzą: “Zostań wirtualną asystentką”. I zaraz za nimi mnóstwo głosów oburzenia (i słusznie), że WA to nie jest lekka praca itp.

Zgadzam się z tym. Wirtualna Asystentka to bardzo odpowiedzialne zajęcie, wymagające wielu różnorodnych umiejętności. Nie jest panaceum na wszystkie problemy mam. Nie jest też zawodem dla każdego. Ale bycie mamą nie ma tu nic do rzeczy.

 

Pojawiają się również opinie, że WA to nie jest praca dla mam…

Najdziwniejsze jest jednak to, że opinie te najczęściej wydają… inne mamy asystentki.

Wiele z nich podkreśla, że wirtualna asysta to ciężka praca, wymagająca dużych zdolności organizacyjnych, skupienia i spokoju. W końcu pracujemy przy komputerze, wykonując zadania dla naszych klientów. Małe dziecko nie jest dobrym “towarzyszem” w pracy biurowej, szczególnie gdy ścigają nas terminy.

I absolutnie się z tym zgadzam i mam podobne zdanie – WA to tak samo odpowiedzialne stanowisko jak wiele innych. Wymaga dużego skupienia, ponadprzeciętnej umiejętności organizacji czasu i zarządzania sobą oraz zadaniami. To praca, która wymusza często podzielność uwagi, wybieranie priorytetów i poświęcanie np. własnych przyjemności. Ale czy z tego powodu nie nadaje się dla mam??

Wręcz przeciwnie!

Każda mama wie, jak wiele wymaga od nas macierzyństwo – uczy nas właśnie tej podzielności uwagi, niezwykle wysokiej umiejętności skupienia, planowania i organizacji. Nie ma lepszego kandydata na asystentkę zdalną jak właśnie mama! Mówię to z pełnym przekonaniem. I nie zna życia ten, kto twierdzi inaczej 😉

 

Dylematy mam

Ile razy zastanawiałaś się kto pójdzie na przedstawienie do przedszkola do Twojego dziecka (a nie jest ich mało: pasowanie na przedszkolaka, jasełka, dzień babci i dziadka, dzień mamy… itd.)

Jak często zamartwiałaś się, że kolejny raz musisz brać L4 bo maluch jest chory? Albo w ostatniej chwili prosiłaś kogoś z najbliższych o zaopiekowanie się gorączkującym dzieckiem. Nie każdy ma taki komfort, ja np. nie miałabym. Poza tym – czyż nie myślałabyś i nie wydzwaniałabyś do domu co chwilę z pytaniem jak się sprawy mają? Czy gorączka spada? Czy już lepiej?

A co w przypadku gdy są wakacje i przedszkole nie pełni pełnego dyżuru? 4 czy 5-latka nie wyślesz przecież na kolonie. Nie posadzisz na cały roboczy dzień przed telewizorem.

 

A teraz pomyśl, że pracujesz w domu i nikogo nie musisz dopraszać się o pomoc. Czujesz jaki to komfort?

 

Tak mam jako pracownik zdalny. Rzadko proszę o pomoc bo jestem dla moich chłopców prawie zawsze.

Oczywiście, w takim okresie, gdy maluchy chorują lub mają wolne, muszę inaczej układać plan. Wymaga to ode mnie większego wysiłku. Czasami nawet muszę po takim np. tygodniu choroby dziecka, odespać zarwane nocy i zmęczenie poczuciem niemożliwości pełnego wejścia we flow przy projektach. Ale to są tylko stany przejściowe i krótkotrwałe. Na co dzień jasno określam priorytety i plan dnia. A kto jak nie mama potrafi robić to najskuteczniej?

 

Praca z dzieckiem na kolanach

Zdarzyło Ci się? Bo mi owszem. Ale to są pojedyncze sytuacje. Oczywiście, w takich momentach nigdy nie wykonywałam żadnych zadań wymagających 100% mojej uwagi czy telefonów do kontrahentów bądź jakiś skomplikowanych ustawień technicznych. Jednak taki obrazek jak ten przy tym artykule, to normalny widok w wielu domach WA. Normalny, ale nie stały.

To skąd to odradzanie?

 

Motywacja

Dla wielu mam, praca jako mama freelancerka jest wymarzonym zawodem ale nie ze względu na możliwość rozwoju, elastycznego grafika i budowania samemu własnego portfolio itp. Przychodzą raczej z nastawieniem na pracę dorywczą pomiędzy zmianą pieluszki a karmieniem.

Nie, droga mamo. Żadna praca, na dłuższą metę nie ma sensu przy takiej motywacji. Tym bardziej praca zdalna.

Przychodzi do mnie na konsultacje i kursy wiele młodych mam. Gdy pytam o motywację właśnie dziecko najczęściej jest głównym powodem decyzji o pracy jako WA. Mamy chcą mieć więcej czasu dla swoich dzieci, dla siebie, na swój rozwój. I wiecie co? Popieram to. Jednym z powodów, dla których WA stała się moją ścieżką kariery były właśnie dzieci. Jednakże nigdy nie traktowałam moich obowiązków lakonicznie. Nastawianie się więc na to, że będę dorabiać sobie wieczorami, lub gdy dziecko śpi nie ma sensu. Nie dacie rady nawet miesiąca tak przepracować.

Poza tym, dzieci są różne, zmieniają się w oczach. Nie tylko rosną, ale i ich potrzeby są różne. Zwłaszcza najmniejsze maluchy potrafią w jednym tygodniu tylko spać i jeść a w kolejnym non stop płakać. Znasz to doskonale, prawda?

 

Plusy bycia mamą freelancerem

 

Elastyczny grafik.

Większość zadań wykonuję od 8.30 do 15 w dni robocze. Czasami dokańczam wieczorem lub w weekendy. Jednak, gdy mam luźniejszy dzień w pracy (czytaj: mniej zadań i priorytetów na już), to mam czas dla siebie: na zakupy, rower, spacer, kurs itd. Elastyczność grafika pozwala mi również zaplanować różne ważne wydarzenia, np. uroczystości w przedszkolu.

Taki grafik pozwala także dostosować zadania do aktualnych potrzeb, np. przerwanie pracy i odebranie dziecka z przedszkola w jakiś kryzysowych momentach (nagła choroba).

 

Rozwój.

Będąc pracownikiem zdalnym sama decydujesz czego się będziesz uczyć, jakie kursy ukończyć itp. W XXI wieku, nawet na etacie nie wystarczy już tylko umowa i pensja, nawet zadowalająca. Ważny jest też tzw. social i możliwość rozwoju. Frazes? Niekoniecznie. Szczególnie młodzi chcą czuć, że ich kwalifikacje rosną, że uczą się nowych rzeczy. Nie mówię o oklepanych szkoleniach z umiejętności miękkich, jakich wszędzie pełno ale o programach i aplikacjach.

Jako freelancer sama decydujesz co jest Ci niezbędne do pracy. Jakich narzędzi potrzebujesz i jakich szkoleń. Faktem jest, że w tym przypadku sama musisz za to zapłacić. Czy naprawdę wydaje Ci się, że na etacie masz wszystkie kursy za darmo?

 

Praca z domu.

Dla niektórych może być trudna. Dookoła tyle powodów do prokrastynacji… Kiedy jednak ją pokonasz, szybko zauważysz jaki to komfort. Nie stoisz w korkach, nie musisz dojeżdżać w godzinach szczytu. Jeśli nie masz akurat natłoku zadań, kończysz pracę i zajmujesz się domem, dziećmi, albo po prostu odpoczywasz. Z autopsji wiem jak trudno jest siedzieć bezczynnie przy biurku do 17.00, czekając na koniec pracy…

 

 

Co o tym sądzą same mamy?

Pozwoliłam sobie zapytać o opinię kilka mam, które pracują jako wirtualne asystentki. Niektóre wiele lat, inne dopiero zaczynają. Wszystkie jednak zgadzają się z tym, że mama freelancerka to dobre połączenie.

 

Magda Radzikowska – Buchała:

Jestem mamą dwójki maluchów, żoną bardzo zapracowanego męża i tak to tradycyjnie wyszło, ze mąż nas utrzymuje, a ja ogarniam dom i całą resztę. Mam jednak również osobiste ambicje, jestem wykształconą kobietą chcę pracować, rozwijać się i zarabiać ale niekoniecznie kosztem moich małych dzieci. Dlatego postanowiłam zostać freelancerką, a konkretnie wirtualną asystentką. Uważam że to praca idealna dla mamy. Dlaczego tak myślę?

Moje dzieci chodzą do przedszkola od 8 do 15, ten czas zamierzam poświęcić pracy i klientom. Moja w tym głowa, żeby jak najlepiej zorganizować swój czas pracy, zgrać ilość zleceń i dobrze wywiązać się ze swoich obowiązków. O 15 „zamykam” swoje biuro odbieram dzieci i mamy razem dużo wspólnego czasu. Mimo to dla klientów pozostaję dostępna, sprawdzę pocztę, mogę odebrać telefon, a jeśli pojawi się pilne zlecenie to mam możliwość ustalić termin jego realizacji i pracę wykonać np. wieczorem Z normalnego stacjonarnego biura wyszłabym pewnie o 17, dojazd od domu zająłby kolejną godzinę, dzieci musiałby odbierać opiekunka, a czasu wspólnego byłoby bardzo niewiele. Nie takie życie rodzinne sobie wymarzyłam.

Praca zdalna jest ciężka, wymaga bardzo dobrej organizacji czasu i samodzielności. Odpowiedzialna, bo klient mi ufa i oczekuje ode mnie wykonania zlecenia. Spotykamy się na gruncie biznesowym i oczekujemy poważnego traktowania. Dlatego dobieram ilość pracy do własnych możliwości, jak nie dam rady nie biorę więcej zleceń. Jak trzeba coś dokończyć to mogę to zrobić wieczorem, jak się dziecko nagle rozchoruje to mogę z nim zostać, najwyżej poogląda więcej bajek niż zwykle, a ja w tym czasie wykonam pracę. Jestem pewna, że droga którą wybrałam da mi spełnienie zawodowe i rodzinne, a moją przewagą będzie możliwość samodzielnego ustalenia proporcji pomiędzy pracą, a życiem prywatnym.

 

Janina Nawrocka:

Zawsze byłam bardzo aktywną kobietą. Jako młoda osoba pracowałam i studiowałam jednocześnie. Moim marzeniem jest bycie mamą aktywną zawodowo. Z kilku przyczyn takich jak, np. brak żłobka, pomocy w rodzinie czy też karmienie piersią, mimo chęci, nie mogłam pozwolić sobie na pracę w pełnym wymiarze godzin. Musiałabym odczekać rok-dwa aż syn pójdzie do przedszkola.

Natknęłam się na artykuł na temat Wirtualnej Asystentki. Zauważyłam, że moje wykształcenie, doświadczenie oraz zainteresowania pokrywają się z wieloma zadaniami Wirtualnej Asystentki. Dotarłam również do dyskusji zwolenników i przeciwników tego rozwiązania jako praca dla mamy. Zanim podjęłam decyzję: „Tak, tą ścieżką zawodową chcę kroczyć ” minęło kilka ładnych tygodni. Zrobiłam research – moje pierwsze zadanie, jako Wirtualna Asystentka. Przeszukałam wszelkie możliwe dostępne treści na ten temat (blogi wirtualnych asystentek, filmy, webiniary, śledziłam grupy w Social Mediach). Uświadomiłam sobie, że praca ta ma swoje wady i zalety. Sukces uzależniony jest przede wszystkim od zaangażowania i realizacji założonych celów.

Kolejnym krokiem była odpowiedź na podstawowe pytania:
Ile czasu jestem w stanie poświęcić pracy w domu? Czy jestem w stanie się zmobilizować i ODDZIELIĆ życie zawodowe od prywatnego? Czy znajdę w sobie SIŁĘ? Przede wszystkim czy W SIEBIE WIERZĘ? Czy mam PLAN B w sytuacjach kryzysowych takich jak, np. choroba dziecka?

Kluczowym elementem decydującym była elastyczność tej pracy. Jestem świadoma, że zdarzają się zadania „na już” albo, co gorsza „na wczoraj”. Na szczęście na co dzień jak i sytuacjach kryzysowych mogę liczyć na pomoc narzeczonego, który też pracuje. Wspieramy się na zarówno w wychowaniu dziecka jak i w obowiązkach domowych. Dzięki czemu mam czas, który mogę poświęcić na rozwój zawodowy.

Uważam, że jest to praca dla mamy jak każda inna praca jaką wykonują kobiety. Należy jej poświęcić CZAS, odpowiednio ZORGANIZOWAĆ swoje życie oraz WYTRWALE dążyć do założonych celów. Trzeba być UCZCIWYM wobec klienta, który nam zaufał. Wirtualna Asystentka nie jest dla mnie pracą, ale PRZYGODĄ, dzięki której już teraz mogę spełniać swoje marzenia o rozwoju zawodowym. Z drugiej strony pozostanę mamą taką, która każdego dnia, jest obecna w życiu swojego dziecka.

 

Julia Kostowska (bestassist.pl)

Zastanawia mnie jedna rzecz. Co właściwie do rzeczy ma tu macierzyństwo? Albo ma się predyspozycje do danego zawodu, albo nie. Nie mieści mi się w głowie kategoryzacja “jak jest matką, to może albo nie może być WA”. Osobiście uważam, że matki są zwykle dobrze zorganizowane, bo w praktyce mają do ogarnięcia więcej niż jeden etat. Zawód WA jest dla mam potencjalnie atrakcyjny, bo wiąże się z większą elastycznością czasu pracy, pracą z domu, dzięki czemu łatwiej spędzić czas blisko dzieci. Ale zdjęcie mamy pracującej z niemowlęciem na kolanach, przed komputerem jest dla mnie nieporozumieniem. W awaryjnych sytuacjach owszem. Ale bycie WA to praca jak każda inna i trudno się skupić mając przy boku dziecko, które domaga się (słusznie) uwagi.

 

Lucyna Erezman (projectlucy.pl)

Mama – freelancer to obecnie bardzo często spotykane zjawisko na rynku pracy. NA SZCZĘŚCIE! Tak na szczęście dla dzieci, mam, całych rodzin.

Obserwuję mamy, które mają jedno, dwoje, troje maluchów i wykonują zlecenia pozostając z dziećmi w domu. Dochodzę do wniosku, że taka forma pracy ma same zalety. Dzieci są szczęśliwe, przebywają z najukochańszą opiekunką na świecie, w atmosferze zapewniającej ogromne poczucie bezpieczeństwa. Mama wykonuje zadania w okresach mniejszej aktywności szkrabów, w tak zwanym międzyczasie, który wypracowuje sobie razem z dziećmi. Wychowuje dzieci, pracuje, zarabia i jeśli znajdzie chwilę, to jeszcze się rozwija. Nie zawsze jest łatwo, lekko i przyjemnie. Życie pisze zaskakujące scenariusze, ale pozostawanie sobą i realizowanie własnych celów pozwala osiągnąć satysfakcję i daje uczucie spełnienia.

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że mając małe dzieci, kobieta powinna się zajmować tylko nimi i domem. Właściwa organizacja i określone priorytety sprawią, że żadna sfera życia nie będzie zaniedbana. Wręcz przeciwnie! Czynna zawodowo, rozwijająca się mama, to szczęśliwa istota, której wygenerowana z multitaskingu siła, może góry przenosić. Najwięcej jesteśmy w stanie zrobić, gdy jesteśmy bardzo zajęci, bo cenimy czas i wykorzystujemy go maksymalnie. Jestem mamą dorosłego syna i żałuję, że takiej możliwości nie miałam, gdy moje dziecko było małe.

 

Ela Nieradko (nieradko.pl)

Zawód wirtualnej asystentki jest odpowiedni dla części osób. Są ludzie, którzy nigdy nie powinni się do niego przymierzać. Tego, czy zawód VA jest odpowiedni dla danej osoby nie determinuje w żaden sposób rola społeczna jaką pełni. Nie ważne czy jesteś mamą, tatą, babcią, dziadkiem, synem, córką, mężem, żoną itd. Każdy ŚWIADOMY człowiek może wykonywać ten zawód (o ile tego właśnie chce). Świadomy nie tylko swoich kompetencji, umiejętności, czy też braków w przygotowaniu zawodowym. Świadomy również ograniczeń wynikających z pełnienia wspomnianych przeze mnie funkcji społecznych. Są to nie tylko ograniczenia tej osoby, ale też ograniczenia osób, które je otaczają.

Do rzeczy. Jestem podwójną mamą. Mam ośmiolatkę i rocznego brzdąca. Moim ograniczeniem jest czas, w którym mogę pracować. Moim ograniczeniem jest też to, że nie daję sobie pozwolenia na odbieranie telefonów w imieniu mojego klienta, ponieważ w każdej chwili mój roczniak może się włączyć do rozmowy, a jest to mało profesjonalne w oczach osoby dzwoniącej. Moją mocną cechą jest umiejętność podejmowania szybkich decyzji i ustalania priorytetów. Bardzo dobrze czuję się, gdy warunki się nagle zmieniają — jest to dla mnie naturalne środowisko, więc wypracowałam sprawdzone metody, żeby sobie z tym radzić. Ale tego się nauczyłam przy pierwszej córce, a teraz sprawdza się ta umiejętność przy synu.

Zatem, tak zawód VA jest odpowiednim zawodem dla mamy, jeśli podchodzi do niego i opieki nad dzieckiem ODPOWIEDZIALNIE. Odpowiedzialnie może zarówno oznaczać zatrudnienie niani, wysłanie dziecka do żłobka, czy decyzja o pracy z dzieckiem u boku, ale w buforach czasowych — najczęściej wtedy gdy dziecko śpi lub się bawi samo ze sobą. Odpowiedzialnie oznacza też „branie na siebie” tyle pracy ile faktycznie możemy „przerobić”, a nie zawalanie się 10 klientami i dla żadnego nic nie jest zrobione dobrze. W tym wypadku mniej znaczy zdecydowanie więcej. Koszt pozyskania nowego klienta jest kilkukrotnie (a nawet kilkunastokrotnie wyższy) niż utrzymania obecnego klienta. A klienta utrzymuje się oferując mu najwyższą jakość usług. Kibicuję każdemu świadomemu i odpowiedzialnemu rodzicowi, który chce się przebranżowić i rozpocząć przygodę w wirtualnej asyście.

 

Agnieszka Kowalska (pracownikzpasja.pl)

Z moich obserwacji wynika, że hejt w stosunku mam freelancerek jest najczęściej spowodowany, nieznajomością branży i specyfiki pracy. Często zazdrość, zawiść i strach przed nowym powoduje negatywne opinie. Mamy freelancerki, kojarzone są z kobietami, które siedzą w domu i nic nie robią. Zresztą i po co skoro pieniądze lecą jej z nieba.

Sama spotkałam się z podejściem typu: ”ale jak to na tym można zarobić?” “Twoja praca to nie praca”, ” jesteś nieodpowiedzialna”, “lepiej idź na etat”, ”wydaje ci się, że coś wiesz o życiu”. Opinie takie są bardzo krzywdzące, a osoby, które tak mówią, często nie mają pojęcia o pracy wirtualnej asystentki. Osobiście nie przejmuję się takimi opiniami i idę do przodu.

Praca zdalnej asystentki daje mi dużo satysfakcji. Nie jest ani prosta, ani nikt za darmo nie daje pieniędzy. Ze względu na to, że jestem podwójną mamą od początku musiałam być na podwójnych obrotach. Stale się rozwijam, pomimo że wyzwań mam na każdym kroku pełno. Od października zaczynam studia podyplomowe na kierunku social media manager w oddalonym o 500 km Krakowie. Cały czas się szkolę i testuję nowe rozwiązania. Dzięki pracy wirtualnej asystentki mam więcej czasu dla moich dzieci.

Praca zdalna wiąże się także z poświęceniem. Pracuję często wcześnie rano lub późno w nocy. Zdarza mi się także pracować w podróży. Motywuje mnie to, że mogę się realizować i pracować tam gdzie chce i mieć wpływ na rozwój swojej firmy i kształtować czas jaki chcę poświęcić rodzinie.

 

Ania Majewska

Kiedy zdecydowałam się na freelancing byłam pracownikiem na etacie. Stała umowa o pracę w dużej korporacji, wszystkie benefity wynikające z kodeksu pracy, a także kilka dodatkowych, nienajgorsze zarobki. Sytuacja marzenie, prawda? Komu przyszłoby do głowy rezygnować z tak komfortowych warunków na rzecz freelancingu, gdzie nigdy nie wiadomo co przyniesie następny miesiąc? Otóż mnie – mnie mamie.

Kiedy jako mama zderzam się z rzeczywistością, w której etat wymaga ode mnie 8,5 godzin spędzonych w biurze, do którego muszę dojechać (a mieszkam w dużym mieście, więc minimum dodatkowo godzina na dojazdy). Gdy kryterium wyboru przedszkola nie jest kadra i oferowany program zajęć, a godziny otwarcia. Kiedy przyprowadzam córkę do sali po 7 a odbieram po 17 ciesząc się, że dzisiaj wcześniej, bo nie utknęłam w korkach. Aż wreszcie, kiedy zastanawiam się czy uda mi się wyjść wcześniej z biura bo córka ma występ w przedszkolu. Wówczas rośnie we mnie poczucie, że nie takiej codzienności chciałam.

Oczywiście mamy freelancerki nie zyskują nagle dodatkowej doby wolnego czasu, ale umiejętne zaplanowanie pracy w której to OD NAS SAMYCH zależy ile i jak bardzo czasochłonne zlecenia przyjmiemy, pozwala na zorganizowanie dnia w taki sposób, żeby nasze dzieci widziały nas nie tylko na zdjęciach. Nie oznacza to jednak, że nagle spędzamy ze swoimi maluchami całe dnie i tylko między puzzlami i kolorowankami odpiszemy klientowi na maila.

Mama-freelancerka to nadal mama-pracownik. To mama, która musi skupić się na powierzonych jej zadaniach. Rzadko udaje się to zrobić z pełnym zaangażowaniem kiedy obok raczkuje, albo próbuje chodzić mały człowiek. Uważam więc, że każda mama myśląca o freelancingu powinna myśleć równocześnie o tym, kto będzie zajmował się jej dziećmi w czasie, gdy ona będzie pochłonięta pracą. W moim przypadku wybór padł na żłobek i przedszkole. Ktoś mógłby powiedzieć, że wobec tego nic się nie zmieniło bo dzieci nadal dzień spędzają poza domem. To prawda. Spędzają. Jednak to JA DECYDUJĘ o tym jak długo.

 

 

Nie ma znaczenia jaką rolę pełnisz.

Nie ważne czy jesteś mamą, czy babcią, czy kimkolwiek innym. Ważne jest co potrafisz i jak działasz. Praca wirtualnej asystentki jest pracą idealną dla mam, o ile Twoja motywacja determinuje Cię do podjęcia tego zajęcia ze względu na siebie a nie na dzieci.

 

Czy warto chwalić się, że jesteś mamą?

Tak, ale nie klientom. Bo i po co? Jako mama pewnie jesteś świetnie zorganizowana. Prawdopodobnie umiesz też fantastycznie zarządzać sobą i priorytetami. Pamiętaj jednak, że informacja o Twojej roli społecznej nie wnosi nic do potencjalnej współpracy. Informując klienta o tym, że jesteś mamą już na wstępie rozmów dajesz mu sygnał, że masz inne cele niż jego biznes. Że być może będziesz zaniedbywała jego zadania.

Wcale tak nie musi być. Jednakże, gdy informujesz, że ukończyłaś kurs, piszesz jakie dał Ci umiejętności. Gdy mówisz o historii zatrudnienia to podkreślasz jakie zdobyłaś doświadczenie. Pisząc więc, że jesteś mamą co chcesz osiągnąć?

Jeżeli dzięki temu masz jakieś wyjątkowe umiejętności to napisz o tym. Jeśli masz ograniczenia, np. czasowe, stawiaj sprawę jasno. Nie pozostawiaj klienta z domysłami.

A najlepiej zachowaj dla siebie. Rola mamy to rola wyjątkowa, to prawda. Ale prócz bycia mamą jesteś też i przedsiębiorcą a tego przecież nie podkreślasz nawiązując współpracę, prawda?

 

Życzę powodzenia każdej mamie, szczególnie z małymi dziećmi. Trzymam kciuki za Wasz rozwój i szczęście zarówno biznesowe jak i rodzicielskie.

 


Jeśli uważasz ten wpis za wartościowy, będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoja opinią udostępniając go publicznie. Pomagasz w ten sposób rozwijać się tej witrynie.

Chcesz zostać wirtualną asystentką? Zapraszam serdecznie do kontaktu, to może być twój pierwszy krok do sukcesu!

Napisz do mnie na: info@elawolinska.pl

 

Mama freelancerka – czy wirtualna asystentka to zawód odpowiedni dla mam?

3 komentarze do “Mama freelancerka – czy wirtualna asystentka to zawód odpowiedni dla mam?

  1. Super artykuł. Fakt, że praca wirtualnej asystentki nie jest dla każdego. Ja do tej pory pracowałam tylko na etacie i mimo, iż bardzo kochałam swoją pracę, m.in. dla moich córek postanowiłam to zmienić. Uwielbiam pracować, i pomagać ludziom. Wiem, że praca WA również wiąże się z wyrzeczeniami, ale skoro przez ostatnie 10 lat też coś poświęcałam, to dlaczego teraz miałabym tego nie robić? 🙂 Tym razem jednak zacznę spełniać swoje marzenie o pracy na własny rachunek, na własnych zasadach, a dodatkowo będę dla moich córek, kiedy tylko będą tego potrzebować. 🙂

  2. Elu dziękuję za możliwość wypowiedzenia się w artykule. Uważam poruszony przez Ciebie temat za niezwykle ważny biorąc pod uwagę niesprawiedliwe, krążące opinie. Mój syn jest dorosły i moja opieka przybrała inne barwy. Nie zmienia to faktu, że mamą jestem, obserwuję obecne trendy i kibicuję dziewczynom, które decydują się na freelancing mając malutkie dzieci. Artykuł jest niezwykle wartościowy, bo jest aktualny, zwraca uwagę na ważny temat, przedstawia stanowisko aktywnych mam – freelancerek i jest świetnie napisany! Gratuluję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń na górę